GlySkinCare - Arganowy krem pod oczy | Kilka wypocin na inne tematy.

Od jakiś dwóch lat, kosmetykiem którego używam regularnie jest krem pod oczy. Zmusiła (dosłownie zmusiła) mnie do tego moja siostra, która zobaczyła moje cienie pod oczami i się przeraziła. Powiedziała: Dziewcze, weź coś zrób z tym i kup sobie krem pod oczy. Tak zrobiłam. 
Przerobiłam ich już dość pokaźną liczbę. Jedne były lepsze, inne gorsze. Ostatnimi czasy, w moje ręce wpadł arganowy krem pod oczy, GlySkinCare, co do którego miałam wysokie wymagania: chciałam, żeby zniwelował cienie pod oczami, nawilżał skórę, przeciwdziałał zmarszczkom. Czy poradził sobie? 


Mała niepozorna tubka, zamknięta została w kartonowym pudełku. Nie ma go na zdjęciach, ponieważ niedawno zabrałam się za formatowanie laptopa i przez to straciłam wszystkie zdjęcia... No cóż, blondynka ;)
Tubka ma pojemność 15 ml. Wykonana jest z miękkiego plastiku w kolorze turkusu. 


Zakończona została dziubkiem, który bardziej kojarzy mi się z maścią, aniżeli z kremem. Mimo to, aplikacja kremu jest bajecznie prosta i higieniczna. 


Na pierwszy rzut oka widać, że krem jest bardzo gęsty i bogaty. Kiedy go aplikowałam, miałam wrażenie, że dotykam silikonu. Krem bardzo przyjemnie pachnie. 


Już na wstępie powiem Wam, że jego fioletowy brat, spisał się o niebo lepiej, niż ten. Przede wszystkim zredukował moje paskudne cienie pod oczami, z którymi wersja arganowa sobie niestety nie poradziła. Ale nie ma tego złego, ponieważ krem bardzo dobrze się wchłaniał, pozostawiając skórę bardzo dobrze nawilżoną i odżywioną. Stąd też wiem, że krem przeciwdziała zmarszczkom. 
Polecam go osobom, które nie mają problemu z cieniami pod oczami. 

Moja ocena: 4/6

Arganowy krem pod oczy GlySkinCare, dostępny jest w sklepie Diagnosis, w cenie 37,90 zł. Ja kiedyś skuszę się na wersję fioletową. :)

A teraz kilka słów ode mnie na temat bloga i Was.  


Ostatnio w mojej głowie jest ogromna walka myśli. Zdaję sobie sprawę, że bardzo mocno zaniedbałam bloga. Trochę z lenistwa (nie ukrywam), trochę przez złe samopoczucie, trochę, wciąż trochę tego i trochę tamtego. Wymówek mam milion. Zaczęłam myśleć o opuszczeniu bloga. Chciałam zamknąć ten rozdział życia i zająć się czymś innym. Nie ukrywajmy, nie idzie mi to. Zaczynam mieć kompleksy, ale nic z tym nie robię i przez to też mam kompleks. :D 
Ale jest też druga strona medalu. Na bloga przeznaczyłam sporą część życia. Cztery lata to nie przelewki. Tyle kilometrów napisanych tekstów, ilość liter liczona w pierdyliardach. Ilość fantastycznych osób poznanych przez blogowanie. Tego nie da się tak po prostu zamknąć. Nie mam postanowień noworocznych i mieć nie będę, bo nigdy w nich nie wytrzymuję. Ale chcę, żeby ten blog tętnił życiem i powoli się rozwijał. Dziękuję Wam, że jesteście i mi kibicujecie. Bez Was nic, z Wami WSZYSTKO! :*

Chciałabym Wam życzyć, żeby ten nadchodzący rok, przyniósł ze sobą mnóstwo uśmiechu, radości, szczęścia. Żeby rozwiązały się wszystkie Wasze problemy. Niech będzie dużo lepszy od tego mijającego! :) 

Całuję Was!

Tylko Wasza Whatka! :* 

8 komentarzy:

  1. Miałam ten kremik, lubię tę firmę i ich kosmetyki, a ten krem spisał się świetnie. Lubiłam go ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie opuszczaj bloga, może dłuższa przerwa i wtedy wrócisz z mega energią? :)

    Szczęśliwego nowego roku! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawy kosmetyk :D Wcześniej mi nie znany
    Wszystkiego co najlepsze w nowym roku!

    OdpowiedzUsuń
  4. Też miałam takie myśli, aby opuścić bloga, ale wiesz co? Po dłuższej przerwie, ok 2 tyg tak za tym zatęskniłam, że dobrze że tego nie zrobiłam. Przerwa należy się każdemu, nic na siłę. Ale nie rzucaj bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kremu nie znam, ale chętnie wypróbuję, też mam kółka pod oczami :)
    Co do boga - nie przekreślaj tylu lat, odpocznij, a znajdziesz energię na nowe działania! Weny twórczej i więcej wolnego czasu Ci życzę :) No i gratuluję zaręczyn :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Twoje posty zawsze wnoszą cos nowego. Nie odbieraj nam tego ! Ja dokladnie znam te wymówki. Nie bylo mnie tu od czerwca... Postanowiłam to nadrobić. A co do kremu to szkoda ze nie radzi sobie z cieniami. Za to opakowanie ma prześliczny kolorek.

    OdpowiedzUsuń
  7. no to z moimi cieniami by sobie ani tyle nie poradził:)

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz.
Wpadaj częściej! :)