Selfie Project - czarna maska peel-off

Muszę Wam się do czegoś przyznać... zdarza mi się, że na instagramach amerykańskich blogerek, lubię oglądać jak nakładają i zdejmują czarne maski. Im te zaskórniki wychodzą jak dżdżownice po deszczu. JA TEŻ TAK CHCĘ!
Dzięki uprzejmości pani Kingii (nawiasem mówiąc, zawsze myślałam, że SP jest podmiotem Loreala, a okazało się, że Marionu) razem z dziewczynami z Blogokarnawału, miałyśmy okazję przetestować kosmetyki Selfie Project. Na pierwszy ogień poszła czarna maska. Testowałam ją razem z Mężem. 


Bourjois Healthy Mix numer 51 - nowa wersja

Nie znam osoby, która chociaż nie kojarzyłaby tego podkładu. Jest tak znany, jak jego kryjący kolega z innej firmy. Mowa tu o nowej wersji podkładu Bourjois Healthy Mix. Odcień 51 Light Vanilla w starej wersji był na tyle ciemny, że nadawał się jedynie na lato. Nowa wersja jest o wiele jaśniejsza i mogę ją stosować cały rok. 


Dermacol - Detox & Defence - maska do twarzy

Choroba już mi prawie odpuściła, także wracam do Was. Ostatnimi czasy, coraz częściej robię sobie maseczki i znalazłam kilka perełek. W planach mam opisać większość z nich. Zacznę od maski Detox & Defence marki Dermacol. Powiem Wam, że nie wiązałam z tą maską dużych nadziei, ale jak to łatwo oceniać po pozorach. 


SheFoot - krem przeciw zrogowaceniom

Wiosna za pasem, dlatego to dobry czas na początek regularnego dbania o stopy. Wiadomo, że trzeba to robić dość często, ponieważ z doświadczenia wiem, że wystarczy raz zaniedbać i to się tak ciągnie. A stopy w tym czasie zarastają martwym naskórkiem i coraz bardziej są wysuszone, co niestety wiąże się z dyskomfortem. Regularne złuszczanie i nawilżanie to klucz do zdrowych i pięknych stóp. 
Moim odkryciem tego roku jest krem SheFoot, który działa przeciw zrogowaceniom. Zrobiłam mały eksperyment. Stosowałam go kilka dni, a później odstawiłam i patrzyłam co się dzieje. 


Loton - szampon odbudowujący z płynną keratyną

Moje postanowienie o codziennym pisaniu postów poszło w łeb. Trudno. Nie można mieć wszystkiego. Od czwartku do wczoraj, w moim życiu dużo się działo i zwyczajnie nie miałam czasu, a jak już go miałam, to wszystkie chęci poszły w las. Ale już wszystko powolutku wraca do normy. 
Ostatnimi czasy wielką uwagę zwracam na pielęgnację włosów i zmieniłam ją o 180 stopni. Wcześniej stawiałam na mocne oczyszczanie, mimo, że ono do końca nie służyło moim włosom. Teraz stawiam na delikatność, nawilżenie i odżywienie. 


Inspiredby - UROK edycja XXI

Lubię to napięcie, towarzyszące oczekiwaniu na pudełko, a później otwieranie. Nigdy nie wiadomo, co znajdę w środku. 
Ostatnio prawie cały czas jestem zadowolona z zawartości. Może nie w 100% ale na pewno w 80. A to już sporo! 
W pudełku UROK edycja XXI znalazłam:

Gąbka do makijażu, w kształcie serca, czyli LOVEBlender, Lovenue

Pewnie mi nie uwierzycie, ale jeszcze jakieś 4 lata temu podkład na twarz aplikowałam palcami. Dopiero 3 lata temu, po raz pierwszy w moje ręce wpadł pędzel i to nim się malowałam. A później zakupiłam swoje pierwsze jajko. Wstyd się przyznać, ale wpierw musiałam popatrzeć na youtubie jak się za nie zabrać. Ach, to był piękne i nieświadome czasy! Teraz po przerobieniu kilku gąbeczek, jajek tych lepszych i gorszych, mogę śmiało powiedzieć, że znalazłam swój ideał! A jest nim jajko w kształcie serca. A co najlepsze, mam też jego minuaturkę. 


Dermacol Aroma Ritual - anystresowy olejek do ciała

Nie lubię smarować ciała olejami. Denerwuje mnie ten tłusty film, który za żadne skarby świata nie chce się wchłaniać. Ale raz na jakiś czas sobie pozwalam na takie rarytasy. W wypadku olejku Dermacol, okazało się, że dodatkowo ma boski winogronowo limonkowy zapach. Kiedy go powąchałam, od razu przepadłam, a przy okazji dostałam przydomek "winogronek". 


Denko - styczeń

Moja mobilizacja do pisania mnie zadziwia. Kalendarz czyni cuda. Mam zaplanowane posty do 14 lutego, czasem zmieniam temat, ale najważniejsze, że piszę. Postanowiłam pisać codziennie, przez cały luty. Trzymajcie za mnie kciuki. 
Denkowanie kosmetyków w styczniu było dla mnie ogromną przyjemnością. Postanowiłam sobie wykorzystywać wszystkie porozpoczynane opakowania. I powiem Wam, że bardzo dobrze mi idzie. Kiedy wyrzuciłam to denko, lutowe już powoli zapełnia worek. A jest dopiero 4... Będzie pięknie!
A teraz zapraszam Was na to co wykorzystałam w styczniu. Zapraszam!



Nowości z listopada i grudnia

Post bardzo w porę. Jednak nieważne kiedy się ukazuje, najważniejsze, że się ukazał. 
W listopadzie i grudniu napłynęło do mnie dużo przesyłek, zrobiłam trochę zakupów i nazbierała się niemała liczba różnych rzeczy. 
Nie ukrywam, że komoda, w której trzymam te wszystkie rzeczy, robi się za mała, ale cóż. Staram się wykorzystywać rzeczy na bieżąco... Zapraszam do dalszej części wpisu. 


ONLY You, Inveo - Ultra delikatna henna do brwi w kremie

Nigdy nie lubiłam robić henny. Mam jasne włosy i trochę ciemniejsze brwi i zawsze się z tym źle czułam. Jednak od grudnia mi się odmieniło. Lubię mieć podkreślone i wyraźne brwi. Przy każdym makijażu muszę je podkreślać, a kiedy go zmyję, czuję się źle. I tutaj pojawia się bohaterka dzisiejszego wpisu: ultra delikatna henna do brwi w kremie Inveo. Chcecie znać moją opinię na jej temat? 


Loton - łagodzące serum do twarzy, szyi i dekoltu

Serum to dodatkowy krok w pielęgnacji, jaki zaczęłam niedawno stosować, na co dzień. Ostatnio miałam okazję spróbować czegoś nowego, firmy której w zasadzie nie znałam. Teraz zaczynam poznawać i na dzień dobry... dostałam coś, co jest odkryciem tego roku. Mowa tu o łagodzącym serum firmy Loton.  Dlaczego? O tym poniżej.