Cześć!
Odkąd pamiętam, uwielbiam tuszować rzęsy. Nie muszę nakładać podkładu, ale tusz nakładam.
Od marki Prestige do testów otrzymałam dwa tusze: pogrubiający i wydłużający. Jeśli chcecie wiedzieć co o nich sądzę, zapraszam do dalszej części recenzji! :)
Tusze opiszę Wam osobno. Póki co, przyjrzyjcie się ich szczoteczkom.
Wpierw zajmę się pogrubiającym, bo jego testowałam trochę dłużej. Opakowanie jest standardowe dla tuszy. Wykonane jest w kolorze czerni i srebra.
Gdy pierwszy raz otworzyłam tusz, zobaczyłam szczoteczkę, to mnie lekko przytkało. Pierwsze co, to zaczęłam się zastanawiać jak ja mam się za nią zabrać. Szczoteczka ma zgrubienia, z przerwami. Nie ukrywam, że miałam problemy z nakładaniem tuszu. Nie raz rzęsy były posklejane jak nóżki pajączka. Były też takie dni, kiedy rzęsy były idealnie rozdzielone i pogrubione.
Kiedy tusz był świeży, pracowało mi się o niebo lepiej. W miarę użytkowania i wysychania, praca z nim była coraz trudniejsza. Na dodatek ta szczoteczka... Mimo wszystko nie było najgorzej. W pogotowiu była inna szczoteczka, którą rozczesywałam rzęsy i wyglądało to w miarę.
Wielką zaletą tuszu jest jego trwałość: od momentu nałożenia, do demakijażu trzyma się na swoim miejscu. Nic się nie osypuje.
Tak prezentuje się na rzęsach:
Moja ocena: 3/6
Nie wiem czy jeszcze do niego wrócę..
Tusz wydłużający:
Miłe dla oka opakowanie, utrzymane w zieleni i srebrze.
Tusz ma szczoteczkę typową dla tego typu kosmetyków. Pracuje się z nią całkiem nie źle. Dobrze rozdziela rzęsy i maksymalnie je wydłuża.
Z tego tuszu jestem bardzo zadowolona, niż z jego pogrubiającym bratem. Współpraca z nim jest bajecznie prosta. Ładnie rozdziela rzęsy, przy czym delikatnie je wydłuża. Tak prezentuje się na rzęsach:
Podsumowując: Zwykła szczoteczka, dzięki której współpraca z tuszem jest genialna. Dobra trwałość, żadnego osypywania. Czego chcieć więcej?
Moja ocena: 5/6
Jeśli miałabym wybierać pomiędzy efektem pogrubienia i wydłużenia, wybrałabym dwa w jednym. Nie lubię takich wyborów. Chciałabym mieć długie i grube rzęsy, bez efektu sklejenia.
Z tego co się orientuję, tusze Prestige dostępne są w Naturze, za mniej niż 10 zł. Spróbujecie?
Pozdrawiam!
Jak na razie testuję ten pierwszy i sprawdza się naprawdę nieźle!
OdpowiedzUsuńTa zielona całkiem niezły efekt daje. Ta czarna coś brzydko odbiła się na powiece.
OdpowiedzUsuńŚmieszna szczoteczka tego pogrubiającego, a efekt drugiego bardzo mi się podoba! ;)
OdpowiedzUsuńTen pogrubiający ma fajna szczoteczkę :)
OdpowiedzUsuńfajny efekt daje :)
OdpowiedzUsuńEfekt zielonego zdecydowanie bardziej by mnie zadowolił :)
OdpowiedzUsuńEfekt wydłużającego podoba mi się bardziej. Ciekawe czy nie osypywałyby mi się.. muszę kiedyś sprawdzić, bo widziałam je ostatnio w naturze :D
OdpowiedzUsuńWybraabym ten drugi :)
OdpowiedzUsuńta zielona bardziej mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie kuszą mnie na chwilę obecną ;)
OdpowiedzUsuńcudowne rżesy uzyskałaś za pomoca tego drugiego < 3 a ja takie szczoteczki jak w pierwszym to uwielbiam :D Bo się genialnie nadają na dolne rzęsy ;D
OdpowiedzUsuńTen zielony jest zdecydowanie ładniejszy na rzęsach :)
OdpowiedzUsuńWybieram wydłużenie :)
OdpowiedzUsuńMi z kolei ten wydłużający nie spasował. Jest okropnie suchy i mimo kilku warstw nie robi nic :/
OdpowiedzUsuńDrugi tusz ładniej się prezentuje na oku ;) Polecam Eveline wersja srebrna ;)
OdpowiedzUsuńDrugi tusz o wiele ładniej podkreślił Twoje rzęsy :)
OdpowiedzUsuńmam identyczne zdanie co Ty, te tusze między sobą sporo się różnią.
OdpowiedzUsuńEfekty mi się podobają ;)
OdpowiedzUsuńWydłużający pozostawia zdecydowanie piękniejszy efekt :) Przy pogrubiającym bałabym się tej dziwnej szczoteczki.
OdpowiedzUsuń