Odkąd przyjrzałam się z bliska pomadkom z Bourjois Rouge Edition Velvet, wszystkie inne, kolorowe mazidła do ust poszły w odstawkę. Pokochałam je miłością matczyną i w zasadzie planuję spróbować innych kolorów. Zapraszam Was na recenzję trzech kolorów pomadek. W roli głównej numer 05 Ole Flamingo, 10 Don't pink of it i 11 So Hap'pink.
Co najlepsze? Mają formę błyszczyków. Wykonane są z dobrej jakości przeźroczystego plastiku, dlatego mam wgląd na kolor, który wybieram i nie muszę sugerować się nazwą. W zasadzie kolor nakrętki jest praktycznie identyczny.
Pomadki mają pojemność 7,7 ml.
Przy pierwszej pomadce naklejka się zaczęła ścierać, to nie jest brud! |
Pomadki te mieszczą się do każdej kosmetyczki i torebki. Mają skośnie ścięte pędzelki, co bardzo ułatwia aplikację, nawet w kącikach ust.
Podejdę indywidualnie do każdego koloru.
Numer 10 - Don't pink of it! - jest to bardzo delikatny róż, można powiedzieć, że nudziak. Nadaje się do codziennego makijażu, jak i na większe wyjścia, gdy mocniej podkreślimy oko.
Wydaje mi się, że ma najcięższą konsystencję z całej trójki. Dość dobrze sunie, po ustach. Gdy wyschnie, dość mocno wysusza usta, ale da się przeżyć. Przed aplikacją wystarczy nawilżyć usta pomadką.
Jego trwałość jest zadowalająca. Przy jedzeniu i piciu, wytrwa do 4 godzin.
Na ustach prezentuje się tak:
Numer 11 - So Hap'pink - mój ulubieniec z tej trójki. Maluję się nim prawie na okrągło! Jest to taki stonowany róż. Zakochałam się w nim od samego początku. To jest taki mój kolor. Można użyć go do prawie każdej stylizacji.
Ma lżejszą konsystencję od 10, lekko sunie i nie wysusza aż tak mocno ust. Kryje już po pierwszej warstwie.
A na ustach wygląda tak:
No i numer 05 Ole Flaming. Jest to róż, flamingowy róż, wpadający trochę w malinę. Ostatnio przekonuję się do tak żywych kolorów. Zastanawiałam się między nim, a Pink Pong, jednak Kornelia doradziła mi ten. Kupiłam go ze względu na wesele Kasi. I powiem Wam, że mnie nie zawiódł. Wpasował się w całą stylizację idealnie. Jedna znajoma powiedziała, że jak z nią rozmawiałam, to patrzyła na moje usta, bo tak jej kolor się podobał.
Flaming jest dobrze napigmentowany, kryje już po pierwszej warstwie. Ma lekką konsystencję. Powiem Wam, że ten kolor dosłownie wpija się w usta.
Jestem tutaj bez podkładu, więc się nie przestraszcie :)
Czytałam, że te pomadki dość długo schną. Nie w moim przypadku, bo ja znalazłam na nie sposób idealny. Nakładam jedną warstwę, odsączam w chusteczkę, nakładam drugą i czynność powtarzam. Efekt matu osiągamy od razu
Gdy już zastygnie, kolor jest matowy i nie do zdarcia. Przy piciu nie odbija się na szklance i wytrzymuje takie ekscesy.
Od czasu do czasu, borykam się z tymczasowym wysuszeniem ust i w takich momentach odradzam używania tych pomadek. Raz nałożyłam i gorzko tego pożałowałam.
Jedynym minusem tych pomadek jest odrażający zapach, który zaraz po aplikacji ulatuje.
Podsumowując: Pomadki Bourjois Rouge Edition Velvet, warto mieć w swojej kosmetyczce. Ich urzekające kolory powalają na kolana, a ich trwałość zwala z nóg. Nadają się i na codzień i na większe okazje.
Moja ocena: 6/6
Dostępne są w Rossmannie za około 50 zł, jednak warto czekać na promocję. Jedną kupiłam na -49% w Rossmannie. Drugą kupiła mi Asia, za 26 zł w Supher Pharm'ie, zaś trzecią dorwałam na ezebrze za około 28 zł :) I tam mam zamiar kupić jeszcze dwa kolorki ;)
A Wy co myślicie na temat matowych pomadek Bourjois?
Muszę w końcu kupić choć jedną :-D
OdpowiedzUsuńJuż byłam w drogerii, już miałam tester w ręce, już miałam kupić... Okazało się, że nie ma odpowiadającego mi koloru - został wykupiony. Ostatnią wzięła babeczka przede mną...
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie miałam pomadek z bourjois, ta ostatnia mocno różowa jest ekstra!
OdpowiedzUsuńDrugi mi się najbardziej podoba :D
OdpowiedzUsuńszkoda że takie drogie bo naprawdę piękne
OdpowiedzUsuńKolory są piękne, ale mam zbyt problemowe usta na matowe produkty... :)
OdpowiedzUsuńPiękne są ! :)
OdpowiedzUsuń5 jest przepiękna ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam je, swoją ulubioną niestety gdzieś zgubiłam :(
OdpowiedzUsuńUwielbiam te pomadki <3
OdpowiedzUsuńMam dwa odcienie i już zacieram rączki na kolejne :)
OdpowiedzUsuńMam Ole Flamingo, ostatnio nawet pokazywałam- uwielbiam:)
OdpowiedzUsuń10 będzie moja :)
OdpowiedzUsuńŚliczne kolorki ;)
OdpowiedzUsuńPiękne kolory
OdpowiedzUsuńhttp://fashionbyalexandra1999.blogspot.com/
Wszystkie 3 są piękne:)
OdpowiedzUsuńPierwsze dwa fajne.
OdpowiedzUsuńwyglądają nieziemsko ;) ostatnia najlepsza ! ;)
OdpowiedzUsuńNajbardziej w moim stylu jest dziesiątka. Fajna.
OdpowiedzUsuńdwie pierwsze są genialne :) trzecia nie dla mnie, bo za intensywny ma kolor, ale u Ciebie prezentuje się bosko :)
OdpowiedzUsuńPiękne kolorki :)
OdpowiedzUsuńkuszą i kolorki i te chwalebne opinie, ale jako, że nie jestem wielką miłośniczką produktów do ust to dam sobie bez nich radę
OdpowiedzUsuńwszystkie są cudne, jak tylko zużyje swoje zapasy do z pewnością zakupię bourjois rouge edition velvet
OdpowiedzUsuńwszystkie są piękne! :) Już cię obserwuję,bo masz świetnego bloga :)
OdpowiedzUsuńmój blog ---> http://wiczka12.blogspot.com/