Manufaktura kosmetyczna - glinka żółta

Cześć! 

Ostatnio nie mam mocy na nic. Robię to co muszę. Bloga zaniedbałam! :( Trzeba wrócić do regularnego pisania! Bo zauważyłam, że ja robię wszystko na wczoraj. 
Ostatnio od Manufaktury kosmetycznej dostałam do testów żółtą glinkę. Dziś napiszę Wam kilka słów o tym cudeńku! :) 



Glinkę dostajemy w plastikowym słoiku, o pojemności 200 gram. Na etykiecie zawarte są same najważniejsze informacje. Design jest bardzo prosty i miły dla oka. 

Kilka informacji:

Glinka jest w postaci sypkiej, w kolorze żółtym. Nie wyczuwam żadnego zapachu. 


Jak ja stosuję glinkę? 

Robię z niej maseczkę na twarz. Niewielką ilość glinki wsypuję do plastikowego naczynia, dolewam troszeczkę hydrolatu rumiankowego i mieszam do uzyskania gładkiej papki, którą nakładam na twarz. Gdy zrobię za dużo maski, nakładam ją jeszcze na szyję. 
Hydrolat można zamienić na wodę. Składniki można dobierać odpowiednio do potrzeb skóry. 
Po nałożeniu, maska bardzo szybko zastyga. W przypadku glinek, nie można do tego dopuścić, dlatego co kilka minut spryskuję sobie twarz hydrolatem.

Maskę z glinki stosuje średnio 2-3 razy w tygodniu. Na początku tygodnia, używam jej zaraz po kwasie. Moja skóra wtedy bardzo cierpi: jest przesuszona, zaczerwieniona i czasem lekko piecze. Po zmyciu maski z żółtej glinki, moja cera jest ukojona i nawilżona. 
W tygodniu zauważam właściwości oczyszczające. Zaskórniki na nosie są ładnie wyczyszczone, dobrze radzi sobie z wypryskami. 
Ogólnie moja skóra po zmyciu maski staje się promienna, nabiera kolorytu i jest bardzo gładka. 
Z tego co się orientuję, to maska działa przeciwstarzeniowo. W nadchodzącym roku mam zamiar rozpocząć zacząć delikatnie się "konserwować" przed zmarszczkami. Liczę na to, że maska z żółtej glinki mi w tym pomoże. 

Dla mnie to bardzo dobry sposób na maseczkowanie. Mogę dobrać sobie składniki, takie jak mi odpowiadają, bez trucia się różnymi konserwantami. Maseczka działa zbawiennie na moją skórę. 

Moja ocena: 6/6 

Glinka dostępna jest w kilku objętościach: 200, 350 i 800 gram. Jej cena waha się od 16 do 47 zł. 

Jeśli szukacie czegoś co oczyści i jednocześnie nawilży i zregeneruje Waszą skórę, to bez wahania zakupcie żółtą glinkę. Dostępna jest tutaj - klik klik :) 

Pozdrawiam. 




13 komentarzy:

  1. Żółtej glinki chyba jeszcze nie używałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. żółtej to jeszcze nie testowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam glinkę żółtą! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie używałam ale chyba byłaby dobra dla mojej cery :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze nigdy nie miałam żółtej glinki.. Za to namiętnie używam czerwonej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Żółtej jeszcze nie miałam. Podziwiam za systematyczność w nakładaniu, bo mi z glinkami w tej kwestii najsłabiej idzie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. takiej jeszcze nigdy nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. MIAŁAM CZARNE, ZIELONE, SZARE,CZERWONE ALE ŻÓŁTEJ JESZCZE NIE:) MUSZE TO NADROBIĆ:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze nie używałam żadnej glinki. Używałam produkty Z glinką, w których jak wiadomo czasem tej glinki brak :)

    OdpowiedzUsuń
  10. W końcu będę musiała zainwestować w jakaś glinkę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie używałam jeszcze tej, ;) ogólnie wolę chyba Algi.

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz.
Wpadaj częściej! :)