Cześć!
Na spotkaniu blogerek w Dębicy, w giftach, dziewczyny postawiły na kolorówkę. Tego tematu u mnie jest za mało, co poskutkowało tym, że chciałabym Wam opisać kilka kosmetyków, które mam okazję używać. Co Wy na to?
Podkłady z Sorai dużo ludzi chwali. Ja niestety nie mogłam, bo nie raz nawet w lecie, gdy moja skóra była dość mocno opalona, były dla mnie zbyt ciemne. Teraz coś się zmieniło. Dzięki Patrycji i Monice, mam szansę przetestować podkłady kryjący, firmy Soraya. Co ja o nim myślę? Zapraszam do dalszej części postu.
Do wydobywania podkładu z buteleczki mamy pompkę, która bardzo dobrze chodzi i pompuje idealną ilość podkładu. Ja na całą twarz, potrzebuję kilka takich pompek.
Konsystencja kremowa, o dość jasnym kolorze, dla mnie jest taki w sam raz. Ma bardzo przyjemny zapach.
Gdy rozetrę nie widać wielkiej różnicy, między białą szyją a twarzą. Całkiem nie źle kryje.
Kilka informacji i skład:
Chcecie wiedzieć za co go polubiłam? Za odcień. Niektóre podkłady są żółte, że wyglądam w nich jak Chińczyk, inne znów zbyt różowe, a wyglądam jak świnka Peppa ;c
Ja nakładam go pędzlem, dla mnie to najlepszy sposób aplikacji. Całkiem nie źle się aplikuje, nie smuży aż tak bardzo. Ma satynowe wykończenie. Skóra na moich policzkach wygląda na rozświetloną, a nos świeci się jak świeczka ;c Nawet po przypudrowaniu, mankament ten, szybko się uwydatnia. ;c (Używając Revlonu, nie miałam tego problemu).
Co mogę mu zarzucić? Kilka godzin po nałożeniu znika z twarzy, niczym kamfora. Polecałabym go na co dzień, w dodatku na krótkie wyjścia. Więc obaliłam mit, który producent nam wciska, że utrzymuje się na skórze przez 15 godzin.
Jest łatwo dostępny. Widziałam go w praktycznie każdej drogerii w cenie około 26-28 zł. Powiem Wam w sekrecie, że wolałabym dołożyć i kupić coś lepszego, przede wszystkim trwalszego, ale w takim odcieniu, lub ton jaśniejszym - na zimę.
Moja ocena: 4/6 - minus za słabą trwałość.
A Wy używałyście tego podkładu? Co o nim sądzicie?
Kiedyś używałam podkładów tej firmy, ale ostatnio jestem wierna fluidom Maybelline :)
OdpowiedzUsuńUuuu szkoda, ze tak szybko znika!!!
OdpowiedzUsuńMoże to kwestia zdjęcia ale na skórze i tak wygląda na mocno za ciemny :<
OdpowiedzUsuńto raczej kwestia zdjęcia ;)
UsuńKrycie widzę jest ok, ale jak szybko znika to już nie dobrze
OdpowiedzUsuńotóź t o ;c
UsuńOj te krycie by mnie nie usatysfakcjonowało, mam bardzo wymagającą cerę i lubię gdy nie widać moich niedoskonałości ;) Zostaje przy Revlonie ;]
OdpowiedzUsuńja też do niego wrócę... :D w zimie :D
UsuńKrycie całkiem niezłe.
OdpowiedzUsuńnawet całkiem fajnie kryje :)
OdpowiedzUsuńpróbowałam ;) u mnie spoko nawet się sprawdza
OdpowiedzUsuńNie miałam go ale faktycznie fajnie prezentuje się na twarzy i nie odznacza :)
OdpowiedzUsuńja jestem wierna Lirene ale Lirene ma słabe krycie
OdpowiedzUsuńkonsystencja jakoś mnie nie przekonuje ;)
OdpowiedzUsuńteż dostałam ten podkład na spotkaniu blogerek:) dostałam odcień bardzo jaśniutki, więc mieszam go z ciemniejszym podkładem z Max Factora
OdpowiedzUsuńhehehe też bym tak chciała ;D a jeszcze chwile i będzie dla mnie zbyt ciemny ;c
UsuńJa też bym wolała dołożyć do jakiegoś lepszego podkładu :)
OdpowiedzUsuńNo szału nie robi
OdpowiedzUsuńu mnie niestety ten podklad sie nie sprawdzil
OdpowiedzUsuńodcień bardzo ładny i dopasowany do koloru skóry. podkład ładnie wygląda na twarzy
OdpowiedzUsuńO ładnie kryje :) Ja trzymam go na okres zimowy, bo teraz jeszcze pokazuję moją lekką opaleniznę i póki co, jest za jasny :)
OdpowiedzUsuń