Na blogu już dawno było o jakimkolwiek kremie do twarzy. No bo ja tak używam, obserwuję i wciąż nie mam motywacji, żeby napisać cokolwiek. Ale skończyło się lenistwo, bo krem ujrzał swój kres, a szkoda, bo przypadł mi do gustu.
Przed państwem krem intensywnie nawilżający z błękitnymi algami od Lirene!
Pudełko jest sfatygowane, bo przez rok przemieszczało się z miejsca na miejsce. W pudełku znajduje się (już mniej sfatygowany) słoiczek o pojemności standardowej dla kremów 50 ml. Jest utrzymany w tonacji białej i niebieskiej.
Przed użyciem był zabezpieczony przed wścibskimi, wszędobylskimi paluchami.
Ku mojemu zdumieniu, po zerwaniu folii ukazał się niebieski, lekki kremik. Ja byłam przekonana, że będzie biały, ciężki, skoro można go używać na noc.
Składniki:
Wielkim plusem dla tego kremu jest to, że nie zapychał. Od sierpnia tamtego roku do stycznia miałam masakryczne wypryski na policzkach. Stosowałam ten krem na całą twarz, bo przecież skórę z trądzikiem trzeba nawilżać. Wypryski wypryskami, ale nigdzie indziej mnie nie osypywało.
Jak dla mnie krem jest idealny na dzień, ponieważ szybko się wchłania, nie powoduje zapychania i jest bardzo lekki.
Krem jest łatwodostępny. Widywałam go w Rossie, w Naturze bodajże też. Jego cena waha się pomiędzy 17-20 zł. Jak na taki krem to chyba nie jest to bardzo dużo ;)
Moja ocena: 5/6
O, ja już dawno nie miałam żadnego kremu z Lirene, chętnie wypróbuję jak tylko wykończę zapasy, przede wszystkim próbki, które mi zalegają ;)
OdpowiedzUsuńJa mam teraz krem z Lirene, ale do skóry wrażliwej i alergicznej i spisuje się naprawdę fajnoe
OdpowiedzUsuńtaki z filtrem 30 SPF? też go mam :)
UsuńAleż ma ładny kolor :) Dawno nie miałam żadnego produktu z Lirene :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie kusi, nie zwykłam używać produktów Lirene i wciąż mnie one nie przekonują ;) Kremów na dzień mam na razie wystarczająco dużo, więc nie muszę szukać nic nowego ;)
OdpowiedzUsuńwłaśnie dużo dobrego słyszałam na temat tego kremu. Musze sobie go sprawić ;)
OdpowiedzUsuńdobrze, że się u Ciebie sprawdził, po za tym jest tani i łatwo dostępny
OdpowiedzUsuńja uzywam siarkowej mocy i to mi w zupełności wystarcza
OdpowiedzUsuńLubię markęlirene więc pewnie prędzej czy p;óźniej się na niego skusze;)
OdpowiedzUsuńu mnie nie sprawdza się ta seria kremow
OdpowiedzUsuńMnie jajos do Lirene nie ciagnie tak jak do Perfecty
OdpowiedzUsuńfajny kremik,może go sobie kupię
OdpowiedzUsuńCiekawie wygląda. Fajnie, że się sprawdził u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://martusiadlawszystkich.blogspot.com/
W sumie to mnie zainteresował :)
OdpowiedzUsuńja po maseczce z tej serii jakoś nie mam przekonania : p bo po maseczce płonęłam !
OdpowiedzUsuńCiekawy się wydaje, teraz używam z Bielendy i też jak na razie jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńMiałam go i bardzo lubiłam, idealnie sprawdza się także pod makijaż i nie roluje się :)
OdpowiedzUsuńDobrze,że się sprawdził.Cena dobra :)
OdpowiedzUsuńMiałam inny krem z Lirene, ten w pomarańczowym kartoniku o zapachu mango i bardzo go lubiłam. Kiedyś pewnie wrócę do jakiegoś ich kremu, teraz testuję inne :)
OdpowiedzUsuńCzasem taki krem jest konieczny.
OdpowiedzUsuń