Aś i fitness. Kiedyś i dziś. :) .

Hej. 

Dziś zrobię taką małą odskocznie od kosmetyków czy paznokci. Aczkolwiek chciałabym zająć się tematem ćwiczeń. Już wspominałam w wcześniejszych notkach, że ćwiczę. 



A moja historia z fitnessem zaczęła się pod koniec sierpnia. Do pierwszego treningu namówiła mnie moja serdeczna przyjaciółka i blogerka :D Avida Dollars :D mówiła "ćwicz, ćwicz, będziesz miała fajną dooopkę" :D No i zaczęłam od "Skalpela" Ewy Chodakowskiej. Oj. Pierwsze treningi były dla mnie wielką katorgą. Nie dawałam rady i po 15 minutach odpuściłam. Drugi skalpel już dałam radę zrobić cały ale byłam tak zmachana jak bym przebiegła kilka km :D A później to już leciało. Po niecałych dwóch miesiącach Skalpel zaczął mi się nudzić... I chciałam pójść o poziom wyżej. Za poradą Ady przed skalpelem, przed ćwiczeniami na nogi, a później na brzuch robiłam pierwsze i drugie kardio z kilera, tak by potrenować przed treningiem. Takim układem leciałam może z tydzień. Moje pierwsze kroki z kilerem też nie należały do tych udanych. Pierwsze podejście - 10 minut- DOŚĆ! NIE DAM RADY! I jednodniowy powrót do skalpela. Ale później jak zacisnęłam poślady to dałam radę i zrobiłam! I tak od połowy października, poprzez listopad ćwiczyłam wieczorami. W grudniu sobie pomyślałam "jak poćwiczę rano, to później będę mieć więcej czasu". No i poranne treningi lepiej szły niż te wieczorne. Miałam więcej siły, więc i lepiej się ćwiczyło. Mała przerwa w treningach musiała być. Wszystkie mięśnie mnie bolały. To nie były zakwasy, tylko taki głupi ból. Więc miedzy świętami Bożego Narodzenia a Sylwestrem i Nowym Rokiem odpuściłam. Musiałam odpocząć i zregenerować siły. Od 2 stycznia wróciłam z wielkim hukiem. I zaczęło się eksperymentowanie. Aś zrobił turbo bez zająknięcia. Tak się go bałam, ale przecież kilera tyle czasu robiłam, to turbo przy nim jak pierdnięcie. ;c (plasiam za porównanie) :D Później jeszcze wyszła nowa płyta Ewki i ją ćwiczyłam. Skalpel 2 był dla mnie ciężki... O szoku treningu już nawet nie wspominam... Zrobiłam go raz i w ten sam dzień tyłek mnie tak bolał... Ale to był taki przyjemny ból. Lubię gdy mam zakwasy, wtedy wiem, że dałam z siebie 100 % :D W styczniu zaczęły się choroby - zapalenie gardła, z nim się wiąże antybiotyk, osłabienie... Coraz gorzej znosiłam treningi. Moje serducho odmawiało posłuszeństwa. Podczas treningu biło tak mocno, że słabiło mnie nie raz. Ale odczekałam aż się uspokoi i po kilku minutach kontynuowałam trening. Ale po kilku takich razach organizm odmówił mi posłuszeństwa. Nie wiedziałam co się ze mną działo. Słabiło mnie co chwilę. Robiąć zwykły skalpel miałam problemy, a co dopiero przy turbo czy kilerze. Okazało się, że mam osłabienie organizmu. Ratowałam się Falvitem i magnezem. I tak od połowy lutego do początku kwietnia nie ćwiczyłam. Starałam się chodzić na spacery, na ile się dało jeździłam rowerem (nie raz pogoda nie pozwalała). Przed Wielkanocą doszłam do formy i po świętach wróciłam do treningów. Powróciłam do mojej pierwszej miłości - skalpela i zaczynałam wszystko od początku. Ale tym razem zacisnęłam zęby i po dwóch tygodniach wskoczyłam poziom wyżej i robiłam skalpel 2, który niegdyś był dla mnie zbyt ciężki, tym razem okazał się być banalny. W drugiej rundzie podnoszenie dupska z krzesła na jednej nodze nie sprawiało i nie sprawia do dnia dzisiejszego żadnego problemu ;) Szok trening też nie był najgorszy. Tylko to jedno ćwiczenie, gdzie trzeba przytulić kolana i się podnieść sprawia mały problem, ale myślę, że się wyrobię. :) 

Najgorszym problemem w moim wypadku jest to, że mam niedoczynność tarczycy. Ćwiczę od sierpnia, ale efekty są marne. ;c 
Sąsiadka mi dowaliła, że mam duże uda i gruby brzuch... Dobrze, że ona jest idealna w każdym calu -,-
Mama dopowiedziała, że powinnam jeszcze coś ze sobą robić bo te treningi to za mało, bo wciąż jestem gruba. ;c 
Tata - "Nigdy nie wrócisz do starej figury"... 

Nie ma to jak porządna motywacja... Dobra, wiem, że do najszczuplejszych nie należę, ale po co mi to wypominać? Jest dobrze jak jest. Po tych kilku latach jeszcze nie pogodziłam się z tym, że wyglądam jak wyglądam, ale wciąż robię dobrą minę do złej gry i na pohybel wszystkim wciąż wierzę, że kiedyś zmieszczę się w ten cholerny rozmiar 38 ;c 

A tu macie moje pomiary:
12 październik 2012
Pas - 104
Talia - 83
Klatka piersiowa - 105

15 listopad 2012 
Pas - 99
Talia - 85 
Klatka piersiowa - 103
Uda - 95

15 grudzień 2012
Pas - 102
Talia - 82
Klatka piersiowa - 102 
Uda 94

24 styczeń 2013
Pas - 97
Talia - 82
Klatka piersiowa - 100
Uda - 90
Biodra - 101

I pomiary po tej półtora miesięcznej przerwie i po ponad miesiącu ćwiczeń:

9 maj 2013
Pas - 101 
Talia - 82
Klatka piersiowa - 100 
Uda - 92.5
Biodra - 99 

No i tak się sprawy mają... Talia stoi w miejscu jak zaczarowana ;c 

A zdjęcia: pierwsze październik, drugie koniec listopada, trzecie styczeń. Aktualnych póki co nie mam...



Tylko błagam nie śmiejcie się ze mnie, bo mi nie jest do śmiechu ;c 
Zanim moja tarczyca dała o sobie znać wyglądałam tak:

Zdjęcie z 2008 roku... ;c 
A przed ćwiczeniami tak: 


Wiem, nie za ciekawe widoki :D Ale to tylko tak dla porównania... ;c Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca. Za hejty od razu dziękuję :D 

Gratuluję wytrwałości :) i pozdrawiam.

Aś.




17 komentarzy:

  1. Pierwszy hejter = fejm! ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. zycze wytrwałości :)
    pozdrawiam i zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja widzę różnice po ćwiczeniach!:) Bardzo dużą :) I podziwiam, ja próbowałam z Ewą ćwiczyć ale po 10-15 minutach odpadałam :/ Ze względu na płuca, zastanawiam się czy nie spróbować jeszcze raz, ale znając mnie szybko się poddam:(
    Wierzę w Ciebie i będę wspierać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy :)
      A co do Twoich treningów, to nie poddawaj się :) tylko walcz :)

      Usuń
  4. Ważne, że coś robisz, że się starasz. A efekty są widoczne gołym okiem:)
    Na wszystko potrzeba czasu i cierpliwości. Życzę wytrwałości:)
    pozdrawiam
    http://kosmetycznawyspa.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  5. Brawo! :) Ja też ćwiczę skalpel, ale dopiero od 1,5 miesiąca i efektów póki co wielkich nie widać, no ale nie zrażam się ;) Zaczęłam też w tym tyg. nową płytę - total fitness. A co to za Skalpel 2, bo się z nim nie spotkałam?
    Życzę wytrwałości i wielu cm mniej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. hej kochana:) nie przejmuj się!
    ja zaczęłam się odchudzać przy trzycyfrowej wadze, zrzuciłam 11kg :) waga teraz stoi w miejscu, zamowilam tabletki Therm Line na wspomaganie :) ja cwicze na silowni, nie moge sie zmusic do cwiczen w domu, 4 razy w tygodniu po 1,5 godziny, do tego dieta MŻ i zdrowiej, ... waga spadala powoli, ale najwazniejsze, ze sie trzyma i ze spada :) nie poddawaj sie!!!!! bedzie dobrze;) jestes sliczna nie wazne ile wazysz, rob to dla siebie, nie martw sie ile Ci to zajmie :) czerp przyjemnosc z dbania o siebie :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Abs 8 min na brzuch ;) działa w zastraszająco szybkim tempie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. eeee, świetne efekty!
    gratuluję!
    zawsze miło popatrzeć, kiedy się ktoś zaprze w sobie i wygrywa! :)

    pozdrawiam serdecznie z krainy "ostatnio schudniętych" ;) Cholera Naczelna / 4cholery.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej :) Nie poddawaj się, no coś Ty!
    Ja schudłam 7kg od grudnia, ale jeszcze 25 muszę :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja muszę zacząć ćwiczyć ale potrzebuję ćwiczeń na pozbycie się cellulitu,broń boże nie chcę się odchudzać tylko własnie przytyć...nie wiem jak to zrobię

    OdpowiedzUsuń
  11. Gratuluję samozaparcia!
    Nie przejmuj się negatywnymi komantarzami- mnie jakies 2 miesiace temu znajoma zapytała czy aby na pewno nie jestem w ciąży. Jednak nic co słyszałam nie mogło mnie zmusić do wzięcia się za siebie. W końcu przyszedł ten dzień, gdy sama zdecydowałam, że chcę schudnąć, żeby lepiej się czuć i być zdrowszą! Ja na szczęście mam partnera, który od lat interesuje się fitnessem i to On mi doradza co mam jeść i jakie ćwiczenia wykonywać. Idzie mi powoli, bo czasem wkrada się brak dyscypliny, ale w miesiąc schudłam 5 kilo :)
    Trzymam za Ciebie kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam :) Czy mogłabyś mi powiedzieć jak dowiedziałaś się że masz niedoczynność tarczycy? Miałaś jakieś objawy? Jakie badania wykonywałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczeło się od tego, że tyłam. I nie moglam schudnąć:P później moją mamę zaniepokoiło moje serce, bo biło za mocno. I wtedy poszłyśmy do doktora po skierowanie na badania w kierunku hormonalnym. I wyszło. Byłam ospała, otępiała, tyłam nieustannie, moja skóra była sucha, problemy z pamięcią. A jeśli chodzi o badania to krew i później po wizycie u endokrynologa było usg i badanie z krwi czy nie mam jakis przeciwciał które niszczą mi tarczycę :P i się okazało, że mam za małą tarczycę i niewydala ona z produkcją hormonu... i z lekami jestem udupiona do konca zycia.. ;/

      Usuń
  13. Dzięki za odpowiedz :)
    Ja też właśnie tyję, jestem ospała, mam problemy z koncentracją i pamięcią. Byłam już na badaniu krwi, ale jeszcze kolejne badania przede mną..

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz.
Wpadaj częściej! :)