Denko listopad - grudzień

Witam Was w Nowym Roku. Nie ukrywam, że był to dla nas ciężki czas. Działo się trochę za dużo. Ale były też miłe chwile. Mam nadzieję, że ten rok będzie dla Was i dla nas o wiele łaskawszy. 
Szczerze mówiąc to ten wpis miał się pojawić zaraz po świętach, ale brakło chęci i czasu. Chciałam nim zamknąć rok, ale otwieram nowy, zaczynając od podsumowań. 
Zapraszam Was na dość spore, dwumiesięczne denko. 


Alterra - szampon delikatnie oczyszczający z olejkiem migdałowym - uwielbiałam go za działanie, nie lubiłam za zapach. Delikatnie oczyszcza skórę głowy, nie wysuszając i nie plątając włosów. Chętnie do niego wrócę. 
Element - szampon oczyszczający z węglem aktywnym, z wyciągiem z kiełków rzeżuchy. Używałam go raz lub dwa razy w tygodniu, ponieważ dość mocno oczyszczał i plątał włosy. Ale gdy go dłużej nie używałam, czułam, że moja skóra jest zwyczajnie brudna. Na pewno do niego wrócę. 
Batiste - suchy szampon - mój must have. Jak dla mnie najlepszy z dostępnych na rynku. Odświeża włosy i nadaje im objętości. 


Jantar - mgiełka z wyciągiem z bursztynu. Mam taki rytuał po myciu, że muszę spryskać włosy odżywką w spray'u. Są wtedy sypkie i łatwo się rozczesują. Mgiełka jest lekka, nie obciąża włosów. Na pewno do niej wrócę. 
Trico Botanica - krem oczyszczający do skóry głowy. Dla mnie to raczej jest mleczko, bardzo rzadkie i niewydajne. Wiązałam nadzieję z tym kosmetykiem, bo włosy mam suche, a skóra głowy mi się przetłuszcza. Żeby wetrzeć mleczko w całą skórę głowy, musiałam użyć dość dużą ilość kosmetyku. W sumie wystarczyło mi na trzy razy. Raczej do niego nie wrócę. 
Ducray - łagodna odżywka do włosów, do częstego stosowania. Ta odżywka do moich włosów była zbyt łagodna, ponieważ po użyciu wciąż były tępe i suche. Nie polecam i nie wrócę do niej. 
Vianek - nawilżająca odżywka do włosów, tak samo jak z koleżanką wyżej. Jest za słaba do moich włosów. Mieszałam je, ale nawet w duecie nie dawały sobie rady. Wykorzystałam je, żeby jak najszybciej wyrzucić. Jednak moje włosy lubią coś mocniejszego. Nie wrócę. 


Eveline - maska oczyszczająca peel off ze spiruliną. Efektu WOW nie było. Zużyłam ją, bo szkoda mi było wyrzucić. Nie wrócę. 
Nacomi - maska algowa do cery naczynkowej - nie mam naczynek, ale jeśli maska jest przeznaczona do tego typu cery, wiem, że jest bardzo łagodna. Skóra po niej była nawilżona, rozjaśniona i bardzo przyjemna. 
Fitomed - maska - peeling K+K - śmiało mogę powiedzieć, że jest to odkrycie roku 2018! Skóra po nim była gładka, bez niedoskonałości, promienna, dosłownie wpijała maski i kremy. Na jesień do niego wrócę! 
Tołpa - maska czarny detox - mercedes wśród masek oczyszczających! Dla mnie najlepsza! Po niej skóra jest czysta, matowa, pory są zwężone. W duecie w peelingiem enzymatycznym tej firmy działa cuda! Po wypłacie zamawiam następne opakowanie. 


Naobay - krem pod oczy, którego używałam bardzo długo. Niecały rok. Ale powiem Wam, że skóra pod oczami była tak super nawilżona, odżywiona, że nawet kamuflaż z Catrice jej nie wysuszał! Na MB nauczyłam się prawidłowo używać kremu pod oczy i są tego skutki. Polecam, chociaż ze względu na cenę raczej do niego nie wrócę. 
O2Skin - tlenowy krem - żel na dzień. Jest lekki, idealny pod makijaż. Skóra po nim jest dotleniona, nawilżona i ma naturalny glow. Lubię go bardzo i nie wiem dlaczego nie napisałam jego recenzji... Chętnie do niego wrócę. 
Neutrogena - żel do mycia twarzy. W drogerii krążyłam wkoło niego dobry rok. A kupiłam go na zeszłorocznych wakacjach. Wielkiego wow nie było. Oczyszczał skórę i nic więcej. Czarę goryczy nad tym żelem przelał fakt, że Neutrogena testuje na zwierzętach. Więcej do niego nie wrócę. 


Maybelline - mascara Lash Sensational - na początku to był najgorszy tusz na świecie! Ale musiał odleżeć (uwaga!) dwa miesiące, żeby stać się bardzo przyjemnym. Ładnie pogrubiał, podkręcał i rozdzielał rzęsy. Tak czy siak nie wiem czy do niego wrócę. 
Wibo - czarny eyeliner wodoodporny. Tani, dobry i przede wszystkim trwały eliner w kałamarzu. Bardzo polecam go osobom z tłustą powieką. Był moim hitem dopóki nie poznałam elinera w pisaku z Eveline. Może kiedyś do niego wrócę. 
Bourjois - matowe pomadki. Mam do nich wielki sentyment, ponieważ... to pierwsze pomadki matowe w których się zakochałam. A po za tym z kolorem Ole Flamingo szłam do ślubu. Są dość trwałe, matowe, mają dobrą pigmentację. Nie wiem czy do nich wrócę, bo mam swój nowy hit. 
MySecret - konturówka do ust. Kupiona pod wpływem chwili. Użyłam jej może dwa razy... Teraz próbowałam ją reanimować i w kontakcie z strugaczką, ona się poddała. Nie wiem czy one jeszcze są, ale raczej do niej nie wrócę. 


Ducray - olejek do skóry atopowej i podrażnionej. Kiedy jeszcze borykałam się z uczuleniem na piersiach był moją ogromną pomocą. Łagodził podrażnienie i swędzenie. Dla mnie naprawdę super sprawa. Powinien się dobrze sprawdzić w lato, po opalaniu. Polecam! Chętnie do niego wrócę.
AA - Tucuma kremowa emulsja do mycia. Skóra po prysznicu była fajnie nawilżona, nie potrzebowała balsamu. A zapach orzechowy mocno mnie odprężał. Chętnie do niej wrócę. 
Naturativ - relaksujący peeling do ciała. Miniaturka, ale wystarczyła na raz. Bardzo przyjemny peeling. Skóra po nim była gładka i natłuszczona. Przyjemnie pachniał. I czego chcieć więcej? 


Dove - balsam do ciała. Delikatnie nawilża, szybko się wchłania. Ale ostatnio nie mam weny na balsamowanie ciała i nie robię tego zbyt często. Dlatego balsam się przeterminował... 
Biały Jeleń - nawilżające kozie mleko, żel do higieny intymnej. Wolny od wszelkiego syfu. Bardzo delikatny ale skuteczny. Myje, nie podrażnia. Chętnie do niego wrócę. 


Antyperspirant adidas - to mój hit od długiego czasu. Jest w każdym denku, dlatego nie będę się rozpisywać na jego temat. 
Antyperspiranty Dove - moje zimowe hity. Dobrze chronią i zimą są moim must have. 


Perfecta - chłodzące płatki pod oczy - uwielbiam je i tą ulgę jaką są w stanie mi dać. Skóra jest ukojona i lekko nawilżona. 
Efektima - oczyszczające maska - kilka lat temu była moim hitem. Jednak później mnie zbyt mocno wysuszała. Teraz fajnie oczyściła skórę, ale bez kremu nawilżającego by się nie obyło. 
Balea - maska witaminowa. Ma kremową, dość bogatą konsystencję. Moja skóra ją pokochała. Skóra dostała porcję witamin, odżywienia, rozświetlenia. Mam jeszcze jedną połówkę i niebawem jej użyję. 
Chic ChiQ - czekoladowa maska. Jak ona bosko pachniała! Jak ciepłe kakao z mlekiem! Relaks gwarantowany. Wbrew wszystkiemu jest to maska oczyszczająca. Skóra po niej była czysta i ukojona. Zakochałam się w niej od pierwszego użycia. 
AA - bąbelkowa maska oczyszczająca - efekty były marne, ale efekt bąbelkowania jest tak przyjemny, że głównie dla niego używałam owej maski. 
Lirene - rewitalizująca maska algowa, w kolorze różowym. Tak bosko pachniała, że żal było ją zdejmować. Po wszystkim moja skóra była rozświetlona, odżywiona i promienna. Uwielbiam tę serię masek. Chętnie do nich wrócę. 
Multibiomask - maska oczysczająco-łagodząca. Powiem Wam, że ta maska nie zrobiła niczego specjalnego. Była bo była. Raczej do niej nie wrócę. 
Nie pamiętam nazwy firmy, ale jest to maska peel off z ogórkiem. Maskę nałożyłam, odczekałam dość długo i wciąż nie zastygała. Skóra po niej była bardzo świeża. Raczej do niej nie wrócę. 
Marion - żelowa maska z mango i marakują - to taka przyjemna galaretka, którą położyłam na skórze. Skóra była zrelaksowana, zregenerowana i odświeżona. Bardzo przyjemna. Mam jeszcze inne warianty. Jak jeszcze gdzieś je spotkam to chętnie kupię.
7th heaven - maska truskawkowy suflet - skóra po niej była fajnie nawilżona i odświeżona. 


Były jeszcze woski Yankee Candle, ale teraz mieszkamy na otwartej przestrzeni i tak Wam szczerze powiem, że prawie nic nie czuć, także dlatego ich nie pale ani nie recenzuje... 
To byłoby na tyle. Nazbierało się tego nie mało. Ja jestem z siebie zadowolona. W nowym roku życzę sobie, żeby zużywać zapasy na bieżąco i nie kupować bez potrzeby. 

Pozdrawiam, AW. 

7 komentarzy:

  1. Bardzo zacne i ciekawe denko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super kilka rzeczy z twojego denka bym przetestowała maska z tołpy mnie kusi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam jeden z kremów O2Skin i byłam bardzo zadowolona

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam szampon z Batiste. Ta wersja jest moją ulubioną ;) Mam też krem z Naobay i również bardzo go lubię, choć uważam, że swojej ceny nie jest wart, bo owszem, dobrze nawilża, ale i te z niższej półki dają podobny efekt ;) Miniaturkę z Naturative mam masła do ciała, ale ja chyba jestem oszczędna, bo już użyłam go dwa razy i połowa jeszcze została ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam ten szampon Alterry, a teraz Jantar czeka u mnie na swą kolej.

    Najbardziej zaciekawiłaś mnie tym kremem pod oczy Naobay. Już wcześniej ktoś też tak go polecał i nabrałam na niego wielkiej chęci.

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz.
Wpadaj częściej! :)