Jesień jest idealnym czasem na kwasy. Co za tym idzie, skóra jest mocno przesuszona. Na gwałt potrzebuje dobrego nawilżenia i głębokiej regeneracji. Z pomocą przychodzi maska NC Face Line z kwasem hialuronowym i koenzymem Q10. Chcecie znać moją opinię na jej temat? Zapraszam!
Maska zamknięta została w saszetce, typowej dla tego typu kosmetyków. Na odwrocie znalazłam kilka niezbędnych informacji: opis maski, składniki aktywne, sposób użycia i skład:
Maska jest w postaci płachty. Do tej pory sądziłam, że tego typu maski nie są zbyt praktyczne, ponieważ podczas aplikacji trzeba leżeć, bo inaczej zszuwają się z twarzy. Firma NC Face Line mocno mnie zaskoczyła i pomyślała o tym, żeby stworzyć zaczepy na uszy. Dzięki nim, maska się nie zsuwa i trzyma się idealnie na swoim miejscu.
Maska nabrała powietrza w okolicy nosa, ale mimo wygładzania, nie mogłam nic z tym zrobić ;c
Oprócz twarzy, nawilżała się też moja szyja. Maska pod brodą miała dodatkowy kawałek materiału, oczywiście też z zaczepami.
Ostatnio czułam, że moja skóra oprócz oczyszczenia potrzebuje trochę regeneracji i dobrego nawilżenia. Mimo to, kiedy zmyłam makijaż, zrobiłam peeling, nałożyłam wpierw maskę oczyszczającą. Chciałam, żeby skóra była czysta i naprawdę gotowa na wchłanianie dobroczynnych składników z maski. Nałożyłam ją na twarz i zaczęłam oglądać serial. Szczere mówiąc to trzymałam ją trochę dłużej niż trzydzieści minut, ale myślę, że to tylko na plus.
Po zdjęciu maski i wklepaniu serum, gołym okiem było widać różnicę w strukturze.
Głównym zadaniem maski jest ochrona skóry przed starzeniem. Zdaję sobie sprawę, że w wieku 26 lat, mocno ogranicza się produkcja kolagenu i elastyny w skórze, dlatego to najlepszy czas, żeby zacząć się konserwować przed zmarszczkami. A nawilżenie to numer jeden w takich działaniach. Dlatego kwas hialuronowy i koenzym Q10 zaczynają być moimi dobrymi znajomymi, w pielęgnacji skóry.
Po zdjęciu maski, wklepałam serum. Już na pierwszy rzut oka widziałam, że skóra ma to, czego potrzebowała: dużą ilość nawilżenia, rozjaśnienie, rozświetlenie. Skóra była bajecznie gładka i miękka. Ogólnie rzecz biorąc, doszła do siebie po męczeniu ją kwasami. Jestem na tak!
Moja ocena: 6/6
Maskę możecie zakupić w sklepie MCCM Medical Cosmetics, w cenie 15 zł.
Pozdrawiam.
Zakładałam, że to jakiś "sztywny" płat a tu takie rozczarowanie - zwykła, cienka bawełna... Ważne jednak, że jesteś zadowolona. W tej cenie ja skusiłabym się na maskę ze złotem - chyba kosztuję piątkę drożej ale było by widać o wiele lepsze efekty ;)
OdpowiedzUsuńSuper, że jesteś z niej zadowolona, no i plus też za to, że ma dodatkową część na szyję ;)
OdpowiedzUsuńSuper! Te zaczepy na uszy to genialne rozwiązanie ;-)
OdpowiedzUsuńsuper, że tak dobrze działa. tez ją mam i dziś wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej wcześniej, ale ostatnio też katuję moją cerę kwasami więc na pewno nie pogardziłaby taką maską :D
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tymi zaczepami :) Ja dotąd miałam dwie maski w płachcie, ale raczej dobrze trzymały się twarzy chociaż nie leżałam :)
OdpowiedzUsuń