O usta dbamy cały rok. Nie tylko o swoje, bo nie można zapominać o pociechach i ich ustach. Przecież dzieci też się oblizują, a później cierpią na suchość. Nie raz to aż pojawia się czerwona obwódka wkoło ust, z czym niestety później ciężko sobie z tym poradzić. Dorosłym też się to zdarza.
Dziś kilka słów o balsamie przeznaczonym dla ust najmłodszych od Tisane Herba Studio. Zapraszam do recenzji.
Słoiczek z balsamem ukryty został w pudełeczku, z którego patrzy na nas urocza małpka. Mój Chrześniak był pod wrażeniem, kiedy ją zobaczył.
Po wyjęciu z pudełka, naszym oczom ukazał się malutki słoik, w kolorze białym, z niebieską zakrętką. Z wieczka też patrzy na nas słodka małpka.
Po odkręceniu, moim oczom ukazał się balsam. Co mnie zaskoczyło? Spodziewałam się gładkiej tafli, a on wydaje się szorstki. Myślałam, że ktoś pomylił słoiczki i wlał tu peeling do ust.
Bawiąc się z Młodym, pokazałam mu ten balsamik i on chyba chciał Wam pokazać jak się go używa:
Szym: Fajna małpka nie? |
Szym: odkręca się słoiczek, wpycha palec do środka i co teraz? |
Szym: zawartość jest bardzo ble, dlatego palec trzeba umyć, a słoiczek zakręcić :D |
Kilka słów od producenta:
Skład:
Kiedy chciałam młodemu posmarować usta balsamem, bronił się rękami i nogami, także zrezygnowałam i ja z niego korzystałam.
Powiem Wam, że moje usta permanentnie są przesuszone, wszystko przez tarczycę. Z balsamami czy pomadkami ochronnymi się nie rozstaję.
Balsamik stosowałam na noc. Tak jak już wspominałam, przeraziła mnie konsystencja. Jak się okazało balsam ma wygładzać, nawilżać i pielęgnować usta, także wszystko się zgadza. Kiedy wcierałam balsam w usta, drobinki się rozpuszczały, pozostawiając tłustą warstwę na ustach, która ma za zadanie chronić nasze usta przez wszelkimi wpływami czynników zewnętrznych. Moje usta pozostały nawilżone i natłuszczone.
Bardzo polubiłam się z tym balsamem i powiem Wam, że chętnie do niego wrócę. Może kiedyś, jak Szymek będzie większy i on skorzysta.
Balsam można dostać w aptekach, w cenie około 10-13 zł.
Pozdrawiam.
Miałam go i mój miał normalną, gładką konsystencje, dziwne, że Twój ma taką "z grudkami" :) Mi niestety nie podpasował, bo jego zapach sprawiał, że chciało mi się wymiotować..
OdpowiedzUsuńMój też ma gładką konsystencję. A jeśli chodzi o zapach, to uwielbiam go! Według mnie jest skuteczniejszy niż klasyczny Tisane, choć i ten bardzo lubię:)
UsuńTeraz go używam i mój ma taką właśnie lekko grudkowatą konsystencję :) Powiem szczerze, że mega go polubiłam, działanie ma świetne, a zapach również uwielbiam :D
UsuńMoja Zuzia uwielbia ten balsamik :) i bardzo jej smakuje he he he
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam wersje normalna, a z tą chętnie się bliżej zapoznam jak skończy mi się różowy słoiczek :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie jest strzałem w dzisiątkę. Obecnie używam do ust Carmex.
OdpowiedzUsuńlubię balsami tisane :)
OdpowiedzUsuńNie kojarzę :-) ,stawiam na Baby...:-)
OdpowiedzUsuńhttp://nataliazarzycka.blogspot.com/2015/11/shein-choies.html
Faktycznie wygląda jak peeling :)
OdpowiedzUsuńja muszę w końcu wypróbować wersję klasyczną Tisane
OdpowiedzUsuńOpakowanie jest przesłodziaszne :)
OdpowiedzUsuń