Nasza skóra po zimie potrzebuje regeneracji, dużej dawki nawilżenia wygładzenia. Jak wiadomo, pierwszym etapem pielęgnacji jest peeling. Dzięki niemu, a raczej zawartym w nim drobinkom, pod wpływem masażu, pozbywamy się martwego naskórka. Co za tym idzie? Skóra wchłania więcej składników aktywnych, zawartych w balsamach czy masłach.
Z firmą Faromona, miałam do czynienia nie raz: używałam głównie ich maseł. Tym razem padło na peeling. I to nie byle jaki, bo zapachowy. Chcecie znać moją opinię na jego temat? Zapraszam!
Słoik, który wypełniony jest po brzegi peelingiem, już na pierwszy rzut oka, wygląda kusząco. Gdy po raz pierwszy go zobaczyłam, moje skojarzenie było takie, że zawartość będzie ładnie pachnieć.
Fioletowy słoik, który mieści w sobie 300 gram peelingu, ma bardzo letni wygląd: zawarte na etykiecie owoce, dużo nam mówią, czego ma się spodziewać nasz zmysł powonienia. Na etykiecie zawarte są informacje na temat kosmetyku, logo firmy i skład. Słoik odkręcany jest przez ogromną zakrętkę, na której również jest etykietka, ze skrótem informacji.
Po zdjęciu folii, moim oczom ukazał się peeling: mój nos przeżył orgazm. Tak bosko pachnącego peelingu już chyba dawno nie miałam. Miesza się tu woń jeżyny i maliny. Zapach jest bardzo realistyczny: słodycz malin, połączona z kwaskiem jeżyn. Mmm... boski zapach! Działa na mnie orzeźwiająco.
Peeling ma gęstą konsystencję. Drobinki cukru zanurzone są w galaretowatej masie, w smerfowym kolorze. Sam widok peelingu, wprowadza w pozytywny nastrój.
Skład:
Już po otwarciu peelingu zakochałam się w nim. Na dzień dobry, urzekł mnie swoim zapachem. Następne było działanie. Po dokładnym umyciu ciała żelem pod prysznic, nakładałam peeling na wilgotną skórę, kulistymi ruchami. Pod wpływem masażu, drobinki peelingowały skórę, usuwając martwy naskórek. Przez to skóra nabrała jednolitego kolorytu, zostawała gładka i nawilżona. Zauważyłam, że peeling zostawia tłusty film na skórze. Jak się okazało jest to parafina. Przeszkadza mi ona w kosmetykach do twarzy, ale tutaj nie. Nie zrobiła mi krzywdy. Peeling robiłam wieczorem, tak do rana już jej nie było.
Jako, że jest to peeling cukrowy, drobinki pod wpływem wody się rozpuszczają. Dlatego nie jest to peeling dla osób, które lubią mocne zdzieraki. Ten jest ostry, do pewnego momentu. Jest też sposób na peelingi cukrowe: nakładać je na prawie suchą skórę. Wtedy pokazują swoją moc.
Ja bardzo polubiłam ten peeling: nie tylko ze względu na zapach, ale i działanie. Parafina jest mi niegroźna, także mi nie przeszkadza.
Moja ocena: 5/6
Peeling cukrowy Faromona Tutti Frutti możecie dostać w sklepie Iperfumy, w cenie 17 zł.
Wybieracie peelingi cukrowe czy solne? Na jaki zapach peelingu Faromona byście postawili?
Pozdrawiam! :)
Tego nie miałam, ale z tej serii Tutti Frutti od Farmony miałam te małe peelingi :)
OdpowiedzUsuńAle świetny ma kolor ten peeling, muszę się skusić na jego zakup :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam ostatnio w innym zapachu i uważam, że jest świetny, ale jak na złość i tak mnie uczulił, więc już z nim nie będę kombinować.
OdpowiedzUsuńO kurcze jaki kolor fajny :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam tego peelingu :) chętnie wypróbuję i kupię w Naturze :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :) Zaobserwuj mnie a napewno się odwdziecze :)
vademecumpiekna.blogspot.com
Te peelingi mają genialne zapachy. Jednak jakoś bardziej wolę te małe w buteleczce niż te duże :)
OdpowiedzUsuńjeju ten peeling wygląd ataaaak smacznie! ;o
OdpowiedzUsuńbrakuje Cie na snapie!
noooooo tak wygląda, szkoda, że nie mogę pokazać tu zapachu <3 zakochałabyś się! <3
UsuńA co do snapa... już niedługo :D
Uwielbiam tutti frutti :) ostatnio miałam ich peeling, ale ten mały w buteleczce - wiśnia i porzeczka, przyjemnie się go używało :)
OdpowiedzUsuńlubię całą serię tutti frutti:)
OdpowiedzUsuńCałą serię Tutti Frutti uważam za niezwykle udaną :) Najczęściej kupuję żele pod prysznic (olejek do kąpieli i pod prysznic) i masła do ciała. Z peelingiem jeszcze nie miałam do czynienia, ale po Twojej recenzji muszę to zmienić :) Kolor tego peelingu jest po prostu obłędny! :D Liczi i rambutan to póki co mój ulubiony zapach serii :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńFarmona zawsze przepięknie pachnie, ich masła, peelingi to prawdziwe cudeńka zapachowe. Wolę peelingi cukrowe a jeśli chodzi o zapach to podobała mi się karambola z kiwi.
OdpowiedzUsuńAle ma fajny kolor :)
OdpowiedzUsuńMiałam go i zapach jest faktycznie fenomenalny - uczta dla zmysłów. Działanie też jest okej, chociaż ja wolę mocniejsze zdzieraki ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapachy kosmetyków Tutti Frutti, pachną cudownie, aż chciałoby się je zjeść :D
OdpowiedzUsuńO Boziu, zapach musi być niesamowity. Lubię tą serię Farmony za zapachy. :-)
OdpowiedzUsuńniby wszyscy chwalą...ale ta parafina na pierwszym miejscu w składzie...hmm, no nie wiem xD
OdpowiedzUsuńCzy on pachnie tak jak żel.. jak malinowa mamba ? :D
OdpowiedzUsuńOkreślenie orgazmu jest genialnie, ale racja te produkty są warte żeby ich tak nazwać:-)
OdpowiedzUsuńJednym słowem muszę go mieć :)
OdpowiedzUsuńlubię peelingi Farmony, ogólnie seria tutti Frutti jest u mnie mile widziana
OdpowiedzUsuńZapach jest prześliczny :)
OdpowiedzUsuńKocham wszystkie kosmetyki z tej firmy :)
OdpowiedzUsuńAleż mi się zamarzył taki peeling ^^
OdpowiedzUsuń