Dziś to nie mój dzień. Mam podły nastrój i niską tolerancję na głupotę. Chyba pogoda źle na mnie wpływa. W związku ze złym nastawieniem, postanowiłam, że wyrzucę ze swojego życia śmieci, które zbierały się przez cały miesiąc. Trochę tego było, także ubezpieczcie się w cierpliwość.
EcoSpa - gliceryna - dodatek do maseczek glinkowych. Ma działanie nawilżające. Uwielbiałam maseczki z dodatkiem gliceryny. Wystarczyła kropla i skóra była nawilżona przez dłuższy czas. Chętnie do niej wrócę.
Bielenda - serum z kwasem migdałowym - tu nie będę się nad nim rozwodzić, gdyż zaplanowałam jego recenzję.
Lambre - odżywczy krem na noc - uwielbiałam ten krem. Świetnie radził sobie z moją skórą. Był bardzo odżywczy i regenerował moją skórę. Chetnie do niego wrócę. Recenzję znajdziecie tutaj.
Ziaja - oliwkowy krem pod oczy - kupiłam go z polecenia, jakoś w maju. Lato przeleżał, gdyż stwierdziłam, że jest za tłusty. Jesienią idealnie się sprawdził, jako krem pod oczy na noc. Dobrze odżywiał i natłuszczał skórę pod oczami. W przyszłości chętnie do niego wrócę.
Remedium Natura - naturalna woda różana - początkowo stosowałam ją jako tonik, później nawilżacz do maseczek, a na samym końcu mieszałam na niej glinki. W tych rolach spełniała się w 200%! Wrócę do niej, bez dwóch zdań. Jeśli jesteście nią zainteresowani, to zapraszam na recenzję.
Garnier - płyn micelarny - tego micela znają chyba wszystkie blogerki. Niesamowicie zmywa makijaż, przy czym jest bardzo łagodny. Wrócę do niego. Recenzja tutaj.
Biolaven - żel do twarzy - pierwszy żel, który nie dość, że mył skórę, to jej w ogóle nie wysuszał. Lekko denerwowała mnie ta konsystencja, która nie zawsze chciała ze mną współpracować. Jednak zapach i efekt wszystko mi wynagrodziły. Kiedyś do niego wrócę. Recenzja.
Pilomax - codzienny szampon do włosów - o jak ten szampon pięknie pachniał, a jak domywał włosy... Więcej przeczytacie tutaj. Jak go znajdę, to do niego wrócę, gdyż jestem w nim zakochana.
Achem, Bliżej natury - szampon pokrzywowy - już nie raz widzieliście go w denkach. Dobrze domywał włosy. Często gości u mnie w łazience, dlatego do niego wrócę.
Joanna - odżywka nadająca platynowy odcień - bardzo ją lubię, gdyż likwiduje żółte tony na moich włosach. Więcej przeczytacie tutaj. Na pewno kupię.
BingoSpa - szampon borowinowy - recenzja. Szampon bardzo ładnie pachniał i dość dobrze mył. Czego chcieć więcej? Zapewne kupię.
WellaTon - farba do włosów 12/1 - moja ulubiona farba do włosów. Niezmiennie. Na pewno ją kupię. Recenzję znajdziecie tutaj.
Mokosh - bromowo jodowa sól - ja z tej soli robiłam peeling i powiem Wam, że wychodził bardzo przyjemny zdzierak. O soli i przygotowywaniu peelingu pisałam tutaj.
Le Petit Marselialls - mleczko regenerujące - uwielbiałam jego zapach. Mimo, że zostawiał mega tłustą warstwę, lubiłam go stosować. Może kiedyś do niego wrócę. Recenzja.
Origins - sorbet do ciała - jak zwykle będę jarać się zapachem - świeży i energetyzujący. Nie zostawia tłustej warswy. Ideał. Szkoda tylko, że bardzo drogi. Ze względu na cenę nie wrócę do niego. Zapraszam na recenzję.
Ultra soft - krem do rąk - regenerujący i bardzo przyjemny kremik. Jeśli znajdę to go kupię.
Eveline - luksusowy balsam intensywnie ujędrniający - dobrze nawilżał, cudownie pachniał. Wrócę do niego na bank! Przeczytacie o nim tutaj.
Ziaja - mydło pod prysznic - pomyślicie sobie, że je wypiłam, bo dopiero je dostałam, a już się skończyło. Namiętnie go używałam i przelałam trochę do butelki z pompką i robi za mydło do dłoni. Jego zapach powala na kolana. Kupię je przy najbliższej okazji.
Fruity - żel pod prysznic - kończył jako dodatek do moczenia stóp. Nie kupię.
Etja - olej z pestek truskawki - kiedy zaczęłam go używać, był dodatkiem do maseczek glinkowych. Ale kiedy zauważyłam, że jego termin się skończył, olejek wylądował w peelingu, jako miły dodatek. Kupię!
Adidas - antyperspirant w kulce - już pewnie wiecie, że bardzo je lubię, także chyba nie powinnam pisać, że go kupie!: )
Mokosh - olejek arganowy do paznokci - jako, że na paznokciach noszę tylko hybrydę, nie stosowałam tego olejku. Tak jak jego Etjowy kolega, skończył jako miły dodatek w peelingu.
Biała Perła - pasta przed wybielaniem - o wybielaniu już dawno zapomniałam, a pasta jeszcze została. Myłam nią zęby jak taką zwyczajną pastą. Może kupię.
mySecret - róż do policzków - biedak skończył swój żywot w sylwestra. Wypadł mi z ręki i rozpadł się w drobny mak. Na pewno go kupię! Pisałam o nim tutaj.
Purederm - ujędrniająca maseczka żelowa - uwielbiam takie maski! Po tej moja skóra była mocno nawilżona i odświeżona. Na pewno do niej wrócę!
Bielenda - peeling enzymatyczny - łatwo i prosto usuwa martwy naskórek, pozostawiając skórę nawilżoną i bardzo gładką. Kupię! :)
Marion - zabieg złuszczający - nie będę tu o nim nic pisać, bo szykuję recenzję. Kupię!
Marion - maska nadająca platynowy odcień - moja najulubieńsza! Włosy są po niej bosko platynowe. W Sylwestra zaszalałam i nosiłam ją półtora godziny... :D Włosy miałam fioletowe... Ale to w końcu Sylwester... Takie chwyty dozwolone ;) Już kupiłam zapas.
W tym miesiącu, postanowiłam wypalać woskowe zapasy. Wszystkie zapachy z przedstawionych lubię i do każdego chętnie wrócę.
Jak zawsze lubię pisać denka, tak dziś szło mi to jak krew z nosa. Ale dobrnęłam. Śmieci wyrzucam i idę sobie dalej egzystować w moim złym samopoczuciu.
Mam nadzieję, że Wasze jest znacznie lepsze. Także życzę miłego wieczoru. Trzymajcie się! :)
Też lubie ten szampon pilomax, jak skończę swoje zapasy i nie znajdę nic lepszego od pilomaxów, to koniecznie do niego wrócę:)
OdpowiedzUsuńOj, moje denko jest zdecydowanie skromniejsze. Z Twoich zużyć, kojarzę tylko płyn micelarny Garniera.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię produkty z ziaja, jeszcze nigdy nie trafił mi się żaden bubel :)
OdpowiedzUsuńDużo tych produktów zużyłaś :)
Sporo zużytych produktów :) Kilka z nich znam :)
OdpowiedzUsuńwidzę, że sporo tych samych rzeczy nam się pokończyło:)
OdpowiedzUsuńCzekam na recenzję serum z kwasami migdałowymi :D
OdpowiedzUsuńMuszę się zainteresować tym żelem z Biolaven :)
Ile wosków :O
Odkąd pierwszy raz kupiłam micel Garniera stale do niego wracam. A mam teraz ochotę na spotkanie z kosmetykami Makosh, zupełnie ich nie znam.
OdpowiedzUsuńZ chęcią wypróbuję oliwkowy krem pod oczy ;)
OdpowiedzUsuńPrzyszalałaś Ci powiem :D Dawno już nie wypaliłam żadnego wosku do końca, muszę to poprawić :] Swoją drogą dodatek olejków do peelingu to dobry pomysł :]
OdpowiedzUsuńciekawią mnie dwa woski.. berry... i silver :)
OdpowiedzUsuńpoza tym, spore denko, prawie jak moje :P
Ohoho Asia poszalała :)!
OdpowiedzUsuńTrochę tych opakowań jest ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Yankee Candle Berrylicious <3
OdpowiedzUsuńZ woskami poszalałaś :)
OdpowiedzUsuńU mnie też jest jest kiepsko z humorem co odbija się przestojem na blogu :( pogoda jest okropna. Nic się nie chce. Ale takie sprzatanie poprawia nastrój choć na chwile i chyba sama sie za to wezmę. Chetnie poczytam o serum z bielendy a micelka z Garniera jeszcze nie miałam..
OdpowiedzUsuńA ja czekam na recenzję tego serum z Bielendy:)
OdpowiedzUsuńsie nabierało :)
OdpowiedzUsuńCiekawe denko ;) moje czeka na zdjęcia ;p
OdpowiedzUsuńale dużo rzeczy :)
OdpowiedzUsuńSporo tego, a z woskami to już zaszalałaś :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu wypróbować tego słynnego micelka z Garniera :)
OdpowiedzUsuń