Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię maski oczyszczające. Lubię kiedy po zmyciu widzę czysty nos, czy zasuszone zmiany. Lubię je sama robić z glinek, ale jeśli trafi się perełka w saszetce, nie omieszkam jej odmówić. Ostatnio w moje ręce wpadły maseczki z 7th Heaven. Kilka dni temu, zrobiłam sobie małe SPA. Peeling, maseczka, paznokcie i postawiłam na głęboko oczyszczającą maskę z minerałami z morza Martwego.
Pisałam Wam już kiedyś, że jestem zakochana w tych kolorowych i optymistycznych opakowaniach. Widząc je, od razu nastrajam się pozytywnie. Maseczka znajduje się w saszetce, o bardzo kolorowym wyglądzie.
Maska ma kremową konsystencję, w kolorze zielonkawym. Na zdjęciu wygląda na białą, ale aparat tego nie uchwycił. Nakładało się ją bez najmniejszego problemu.
Skład:
Powiem Wam tak: już po otwarciu, zapach maski nie przypadł mi do gustu. Był dość nieprzyjemny. Po nałożeniu nie było większych problemów, jednak trochę ciężko się zmywało. To wszystko wina kaolinu, który jest dość wysoko w składzie, dlatego mogę wybaczać! :)
Po zmyciu nie wyczułam nic nadzwyczajnego, tylko widziałam to, że wągry na nosie ładnie się wyczyściły. Zauważyłam, że bardzo wysuszyła moją skórę przy brodzie, do tego stopnia, że miałam brzydkie białe skórki. Dobrze, że miałam pod ręką krem nawilżający, bo inaczej chyba bym oszalała, bo miałam ściągniętą skórę.
Nie polecam ją osobom z cerą mieszaną. Najlepsza będzie dla osób borykających się z cerą tłustą.
Moja ocena: 3/6
Jeśli wysuszenie nie jest Wam straszne, maska do kupienia jest w drogeriach Hebe i w Tesco, w cenie około 5-6 zł.
Pozdrawiam!
Z tego co piszesz, np. o samym zapachu, to raczej ja jej nie kupię :/
OdpowiedzUsuńOjojoj... jak wysusza to bardzo słabo :( Lubię oczyszczenie, ale morza martwego na swojej twarzy nie mam ochoty widzieć :P
OdpowiedzUsuńMaska może i zawiodła, ale podoba mi się jak ten producent oznacza skład kolorami. Dzięki temu dużo łatwiej jest rozczytać poszczególne składniki i zadecydować, czy maseczka trafi do koszyka. Nie miałam jeszcze żadnej z tych masek, bo moim zdaniem są trochę za drogie...
OdpowiedzUsuńUżywam maseczek 7th Heaven i są genialne. :)
OdpowiedzUsuńużywałam kiedyś maseczek tej firmy i kompletnie nie rozumiem dlaczego dziewczyny je uwielbiają! :/
OdpowiedzUsuńJeżeli faktycznie ładnie pozbywa się wągrów to muszę ją wypróbować :)
OdpowiedzUsuńja mam suchą skórę, używam głównie białych glinek w formie takiej pasty ale mnie ich zapach nie przeszkadza.
OdpowiedzUsuńMaseczka nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńTeż się nie polubiliśmy :)
OdpowiedzUsuńlubię takie maseczki ;)
OdpowiedzUsuńnie znam tej maski;)
OdpowiedzUsuńZapychają mnie te maseczki :(
OdpowiedzUsuńWysusza? To ja podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńSama te maseczki kupuję jeszcze w Claire's - bardziej mi po drodze do sklepu w galerii, w której pracuję niż specjalnie do Hebe lecieć ;) Tej nie używałam,póki co najbardziej lubię te z serii peel-off - bo się najłatwiej usuwają, a zimą rozgrzewające o zapachu czekolady :)
OdpowiedzUsuń