Choroba już mi prawie odpuściła, także wracam do Was. Ostatnimi czasy, coraz częściej robię sobie maseczki i znalazłam kilka perełek. W planach mam opisać większość z nich. Zacznę od maski Detox & Defence marki Dermacol. Powiem Wam, że nie wiązałam z tą maską dużych nadziei, ale jak to łatwo oceniać po pozorach.
Jeśli śledzicie mój instagram, widzieliście, co ostatnio działo się z moją twarzą. Miałam jeden wielki przesusz i podrażnienie na brodzie się odnowiło i wyglądało gorzej niż zwykle. Nie mogłam tego niczym zakryć, a jak nałożyłam makijaż to wyglądałam gorzej niż źle.
Najpierw wykonałam peeling i nałożyłam maskę oczyszczającą. Chciałam zrobić dobry grunt dla tej. A w razie gdyby się nie sprawdziła, to trudno.
Saszetka ma dwie połówki masek po 8 ml. Jest to dość sporo, ale nałożyłam sobie grubą warstwę maski i pozostawiłam na około 30 minut.
Konsystencja maski jest żelowa, niezbyt gęsta. Przyjemnie pachnie. Zaraz po nałożeniu na skórę, czułam lekkie pieczenie, które po chwili ustąpiło.
Po trzydziestu minutach, w najbardziej przesuszonych miejscach, maska się wchłonęła. Była to borda i policzki. Nadmiar maski zmyłam ciepłą wodą. Powiem Wam, że moja skóra była mocno nawilżona, odżywiona, pełna blasku. Po prostu wyglądała bardzo zdrowo i promiennie. Nie miałam potrzeby nakładania kremu, bo wtedy byłoby już za dużo wszystkiego. Najlepsze było to, że podrażnienie na brodzie się złagodziło i zbledło.
Nawilżenie po użyciu maski, trzymało się 3 dni. Ta maska, to jedna z lepszych maseczek nawilżających, jaką miałam okazję używać.
Nadaje się do każdego rodzaju cery.
Jej koszt to około 8-10 zł. Dostępna między innymi na Ladymakeup.
Pozdrawiam.
Chętnie ją poznam ze względu na nawilżenie jakie dostarcza skórze.
OdpowiedzUsuńU mnie również świetnie nawilża skórę :)
OdpowiedzUsuń