Wiele z Was jest zainteresowanych tym zabiegiem i prosiło mnie o recenzję. Także ten... Jestem już! :)
Pierwszy raz spotkałam się z nim bodajże na wizażu, ale nie daje sobie ręki uciąć. Nie myśląc długo, zamówiłam je i... no właśnie. Jestem czy nie jestem zadowolona? Odpowiedź na to jakże filozoficzne pytanie, znajdziecie w dalszej części posta. Zapraszam! :)
Spodziewałam się znaleźć w środku standardowe dwie foliowe skarpetki, wypełnione płynem, które należy rozciąć i są gotowe do użycia. Nawet nie wiecie, jakie było moje zaskoczenie, kiedy zobaczyłam saszetki i woreczek strunowy z jakąś folią w środku. Myślę: o co chodzi? Dopiero później doczytałam, że są to foliowe skarpetki i płyn, który trzeba do nich wlać. Powiem Wam w sekrecie, że trzeba bardzo uważać na te foliowe skarpetki, gdyż są bardzo cieniutkie. Ja zabezpieczyłam je bawełnianymi skarpetkami i starałam się chodzić jak najmniej, żeby folia się nie podarła.
Tutaj macie sposób użycia. Jest równie banalny jak w przypadku gotowców.
No i oczywiście skład:
Nie uwieczniałam procesu łuszczenia się stóp, gdyż doszłam do wniosku, że to trochę niesmaczny widok. Dlatego musicie mi uwierzyć na słowo.
Skarpetek użyłam w połowie stycznia. Zgodnie z zaleceniem producenta, potrzymałam skarpetki około 90 minut, zdjęłam, umyłam stopy i czekałam. Tym razem postanowiłam nie nakładać żadnych kremów nawilżających, żeby kwas mógł sobie działać. Szczerze mówiąc, nie było żadnego wysuszenia stóp. Od razu pomyślałam, że o łuszczeniu mogę sobie pomarzyć... Jednak po 4 dniach moje stopy zaczęły się łuszczyć. Kiedyś proces zaczynał się pod palcami i stopniowo przechodził do pięt. W tym wypadku całe stopy łuszczyły się na raz. Trwało to około tygodnia.
Pozbyłam się całego martwego naskórka, który mi zalegał.
Opowiem Wam coś: grzebiąc w internetach, znalazłam tańszy odpowiednik złuszczających skarpet, jakim jest maść na odciski. Używałam jej w lato. Wtedy skóra zamiast schodzić, zaczęła mi się nieestetycznie łuszczyć i nawarstwiać. Walczę z tym już ponad pół roku i nie mogę sobie z tym poradzić. Także, lepiej zainwestować w skarpetki, niż w taką maść. Ona niech sobie działa na odciski, ale pięt nią nie smarujcie.
Wracając do tematu: myślałam, że pozbędę się problemu z tymi piętami. Jednak po upływie 2 tygodni od złuszczenia, moje pięty znów były szorstkie. Nie jest to wina skarpetek, tylko tej zakichanej maści. Potraktowałam stopy tarką i póki co nie ma problemu. Zobaczymy co będzie dalej.
Moja ocena: 6/6
Z tego co się orientuję, skarpetki dostępne są w mniejszych drogeriach, za około 12 zł. Ja moje kupiłam na ezebrze, za niecałe 9 zł.
Mimo wszystko jestem bardzo zadowolona z tych skarpetek i chętnie do nich wrócę. A propo tej maści, macie jakieś rady? Bo czasem już nie umiem sobie poradzić z tym szorstkim problemem...
Więcej o skarpetkach przeczytacie TUTAJ.
Pozdrawiam!
tanie, ja miałam skarpetki innej marki, znacznie droższe. bardzo długo schodziła mi skóra ale efekt był super
OdpowiedzUsuńmusze wypróbować, bardzo by mi się przydało
OdpowiedzUsuńMiałam je :) Próbowałam raz i efekty były bardzo delikatne
OdpowiedzUsuńMoja kuzynka ich często używa :) ja stawiam na peeling :D
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy takich skarpetek, ale muszę poszukać w którejś z drogerii w moim mieście. Co do tej maści, niestety nie mogę pomóc.
OdpowiedzUsuńteż kiedyś kupiłam tą maść :P była spoko, ale jej używanie jest trochę kiepskie, bo nigdy nie wiesz ile i gdzie tego nałożyć :D
OdpowiedzUsuńa daj spokój :D najgłupsza decyzja w moim życiu :D
UsuńA przed maścią jaki byl stan Twoich stóp ? Jedyne co pozostało to tylko je nawilżać i wykonywać pedicure jednak nie używaj nigdy omegi.. Sama tarka powinna dać radę.
OdpowiedzUsuńWłaśnie miałam w planach użycie omegi :D
UsuńMusze koniecznie wypróbować:-)
OdpowiedzUsuńMam je i muszę wreszcie wypróbować, bo póki co tylko leżą w szufladzie czekając na swoją kolej... ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze skarpetek złuszczajacych a taki zabieg przydałby się moim stopom :-)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze żadnych skarpetek złuszczających jednak kiedyś się na pewno skuszę :D
OdpowiedzUsuńmuszę kiedyś spróbować :)
OdpowiedzUsuńSuper że jesteś zadowolona z ich działania, ja na razie czekam na pierwsze użycie skarpetek złuszczających Purederm.
OdpowiedzUsuńja stosuję różne peelingi i nakładam na nie bawełniane skarpety, które są przeznaczone do takiej pielęgnacji. Zawsze na dłużej starcza a peelingi czy kremu kupujesz kiedy chcesz i jakie chcesz :)
OdpowiedzUsuńU mnie po tych skarpetkach nie nastąpiło żadne złuszczanie
OdpowiedzUsuńLubię tego typu produkty, chociaż późniejsze łuszczenie jest okropne ;).
OdpowiedzUsuńTo coś dla moich stóp ;) Zdecydowanie tak!
OdpowiedzUsuńKurcze, a miałam nadzieję że będzie tak fajnie :( Zabieg totalnie się nie sprawdził i więcej było z niego kłopotu niż pożytku
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszam do mnie : http://snowarskakarolina.blogspot.com/
PS: Obserwuję i liczę na rewanż