Depilacja bez zacięć, czyli Bielenda Vanity - krem do depilacji

Odkąd zaczęłam się golić minęło już kilka dobrych lat. Zauważyłam, że odkąd to robię, mam tendencję do zacinania się. Nie raz krew płynie strumieniami. Ostatnio G. zaczął na mnie patrzyć z litością w oczach... Czas to zmienić. Za woskiem nie przepadam, na laser mnie nie stać, także zostaje krem do depilacji. Tym razem padło na Bielendę. Chcecie znać moją opinię na jego temat? Zapraszam! 


Na samym wstępie będę się czepiać. Irytuje mnie zakrętka, która jest przy tubce. Nie ma to jak zatrzask. Wydaje mi się, że jest wygodniejszy. 
Tubka wykonana jest z miękkiego plastiku i stoi "do góry nogami", co bardzo ułatwia sprawę z wydobywaniem. Pojemność to aż 200 ml. Dla mnie bomba!


Po tym jak odkręciłam zakrętkę, zobaczyłam foliowe zabezpieczenie. 


A pod nim niewielki otwór, przez który wydobyłam krem. 


Krem ma bardzo lekką konsystencję. Nazwałabym go raczej mleczkiem do depilacji. 
Nałożyłam go na skórę i zostawiłam na około 10 minut. Po tym czasie, szpatułką ściągnęłam go ze skóry, razem z włosami. Także działa ;)


Jeśli chodzi o zmywanie: wystarczy skórę umyć ciepłą wodą. Nie pozostawia tłustej warstwy. 
I mam do producenta jedno wielkie ALE: gdzie jest szpatułka? Ja miałam to szczęście, że nie wyrzucałam szpatułki z innego kremu. Ale gdybym jej nie miała, to byłby problem. 
W młodości dostałam silnego uczulenia po depilacji chemicznej, także bałam się stosowania tego kremu. Jednak nic mnie nie uczuliło i nic nie podrażniło. 
Skóra została gładka i lekko nawilżona. 
Także polecam go każdemu, kto tak jak ja ma problem z zacinaniem i strugami krwi, niczym z horroru ;)
Jeśli chodzi o wydajność, to jest bardzo na plus. Na nogi, na wysokość kolana, nie poszło mi pół kremu, tak jak jest w przypadku innej marki. Dlatego wiem, że ten krem to dobra inwestycja. 
W porównaniu z innymi markami, ten wygrywa. Tylko droga Bielendo - do kremu dorzućcie szpatułkę i wszystko będzie git! 

Moja ocena: 6/6

Krem dostępny jest w większości drogerii, w cenie około 9 zł. 

Pozdrawiam!



12 komentarzy:

  1. Całkiem fajny kremik do depilacji :0)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja osobiście bardzo lubię takie kremy depilacyjne !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja przeważnie sięgam po pianki ale zainteresował mnie ten krem. Lubię Bielende! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tego rodzaju nie widziałam, miałam kiedyś z oliwką, ale okazał się totalnym bublem i więcej po krem do depilacji nie sięgnęłam.

    OdpowiedzUsuń
  5. mam akurat stare szpatułki od veet. mam delikatne włoski i kremy tego typu dobrze się u mnie sprawdzają

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie używam tego typu produktów do depilacji, nie mam do nich cierpliwości, bo efekty są dla mnie niezadowalające.

    OdpowiedzUsuń
  7. Używam innego kremu Bielendy, z aloesem w zielonym opakowaniu i sprawdza się u mnie świetnie. I ma w komplecie szpatułkę :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie lubię takich kremów, miałam parę podejść ale nie lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie ten krem nie zadowolił, jak chyba większość kremów do depilacji jakie miałam okazję używać... Sam ich zapach mnie drażni, a w tym przypadku Bielenda nie popisała się niestety tak jak wspominałaś brakiem szpatułki i niewygodnym zamknięciem ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. najlepszy krem ever!!! nie ma lepszego :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja nie jestem fanką tego typu kremów :P Nie wiem czy mam odwagę by wypróbować ten

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz.
Wpadaj częściej! :)